5.04.2014

O karmieniu... nietypowo, subiektywnie, z miłością.



Moja chwilowa przerwa w blogowaniu spowodowana jest pojawieniem się nowego człowieczka w moim świecie. Z tego też powodu dziś będzie nietypowo - tym razem nie o odchudzaniu a o odżywianiu podczas karmienia piersią. I też nietypowo - nie o zasadach, ale o pułapkach o jakich my kobiety słyszeć możemy w szpitalu, od położnych, lekarzy, mam, babć itd.
Nie ukrywam, że nasz pobyt w szpitalu obfitował w wiele ciekawych rozmów o żywieniu kobiety karmiącej, podczas których oczywiście karmiono mnie stekiem bzdur. Dodatkowo potem przyjeżdżał "prawdziwy" szpitalny obiad - i o zgrozo! - nijak się miał do poprawnego żywienia i usłyszanych zaleceń.
Ale po kolei.
Podczas pierwszego spotkania z pediatrą i neonatologiem usłyszałam, że należy jeść dużo nabiału i twarogu. Moje serki owocowe i jogurty zostały skrytykowane jako niewłaściwe.
I fakt, zgadzam się. W serkach jest dużo chemii, w jogurtach owocowych mało owoców, ale uwaga! matka karmi dziecko co najmniej pół roku. Wmawianie jej, że od dziś ma być na twarogach jest jakąś porażką. Bo czy z twarogiem dostarczy sobie składników mineralnych, tak potrzebnych podczas karmienia piersią? Czy na białym serze zregeneruje swoje ciało po ciąży i porodzie? Nie sądzę.
Czy odmówiwszy sobie ulubionego ciastka, wafelka (bo to też było kwestią dyskusji, tym razem z położną) będzie matką bardziej szczęśliwą?
Tak więc w opinii lekarzy - tylko biały ser, w opinii położnej - rezygnacja z przyjemności, w mojej - a skądże!
A obiad szpitalny? Dobę po porodzie wjechały na talerzu brokuły. I wiem, powiecie - pycha!, i racja dla mnie tak, ale dla małego bobasa, który dopiero co uczy się smakować mleko mamy takie brokuły to równoważnik kolki, wzdęcia brzuszka, problemów z układem pokarmowych. Ja ich nie zjadłam, koleżanka z sali tak. Skutek - nieprzespana noc - powód? kłopoty z brzuszkiem u małego, niespełna 1 dniowego chłopaczka.

I teraz wnioski.
Dieta mamy karmiącej nie powinna różnić się od zwykłej diety dorosłego człowieka. Ba! zapotrzebowanie kaloryczne w tym okresie wzrasta nawet o 500 kcal!
Pomału należy wprowadzać różne pokarmy i obserwować dziecko, jak reaguje.
Uważać trzeba na produkty ciężkostrawne - groch, fasola, kapusta itp. Wystrzegać się alkoholu.
Jeśli jesteś świeżo upieczoną mamą - zjedz pół jabłka i zobacz jak Twój bobas zareaguje. Zjedz 2 plasterki ogórka i zobacz jak zareaguje. Wypij pół szklanki soku owocowego i zobacz jak zareaguje.
Nie rezygnuj z przyjemności. Bądź rozważną mamą. Pamiętaj, karmienie ma być przyjemnością nie tylko dla Twojego dziecka ale i dla Ciebie!!!



1 komentarz:

  1. Karmię właśnie trzecie dziecko-w tej chwili piszę jedną ręką bo akurat sobie je:).
    Nigdy, nawet przez chwilę nie stosowałam tzw "diety dla karmiących mam" - bo to jeden z wielu mitów dotyczących dzieci i
    macierzyństwa, jest tych głupot niestety bardzo dużo. Jadłam wszystko z brokułami, czekoladą i kapustą od samego początku.
    Oczywiście omijałam typowe świństwa chemiczne ,ale tego nie jem i bez karmienia.
    Moje dzieci nie miały nigdy kolki-to głównie problem dzieci karmionych sztucznym mlekiem .
    Często kolkę myli się z niepokojem wieczornym czy nocnym, który maluchy mają z nadmiaru wrażeń ,bodźców po całym dniu.
    Moje miewały zwłaszcza po odwiedzinach nadmiaru rodziny:).
    Wszystkim koleżanką tłumaczę,żeby się głupio nie katowały.
    Owszem, jak widać u dziecka reakcję alergiczną to trzeba zacząć eliminację, na początek mleko i obserwować co się dalej dzieje, przechodzi znaczy małe ma problemy z mlekiem i nie jemy produktów mlecznych, ale trzeba czytać skład na opakowaniach bo taka serwatka jest niemal wszędzie, nie przechodzi(obserwujemy 3 tyg.) mleko wraca do naszej diety zaczynamy eliminować inny produkt ,trzeba się przypatrzeć czego z typowych alergenów jemy za dużo, może tym razem postawić na czekoladę. U moich maluchów nigdy nie było uczuleń gdy piły tylko moje mleko przez 6 m,niestety pojawiały się
    wraz z rozszerzeniem diety

    OdpowiedzUsuń